poniedziałek, 16 grudnia 2013

Zmiany w Straży

Łódź potrzebuje takiej straży miejskiej i takich strażników, którzy dbają przede wszystkim o ład i porządek. A nie o wystawienie jak największej liczby mandatów drogowych.

Łódź, jak pokazują policyjne statystyki, jest bezpiecznym miastem. Obiektywnie patrząc, bezpieczniejszym niż np. Kraków, Poznań czy Wrocław. Liczba przestępstw spada i jest dwukrotnie niższa, w przeliczeniu na jednego mieszkańca, niż np. w stolicy dolnego śląska. To fakt. 

Ale faktem jest również to, że łodzianie wbrew tym liczbom, nie czują się w Łodzi bezpiecznie. Ich poczucie bezpieczeństwa jest dużo niższe niż w innych miastach. I to musimy zmienić. 








Diagnoza tej sytuacji, przedstawiona przez Biuro Strategii Miasta, skłoniła mnie do rozpoczęcia drugiego etapu zmian w straży miejskiej. Bo to właśnie w straży miejskiej dostrzegam największy potencjał do zmiany tego, jak łodzianie odczuwają swoje bezpieczeństwo. 

Łódź potrzebuje tej zmiany. Łodzianie potrzebują strażnika miejskiego w swojej okolicy, w swoim miejscu zamieszkania, na swoim osiedlu – strażnika miejskiego, którego będą znali z imienia i nazwiska, do którego nie będą bali się podejść i poprosić o interwencji.

Łodzianie potrzebują strażnika miejskiego, który będzie patrolował ulicę, na której mieszkają. Łodzianie potrzebują strażnika miejskiego, który będzie interweniował, gdy ktoś spożywa alkohol w miejscu do tego niewyznaczonym. Strażnika, który podejdzie i zwróci uwagę, gdy ktoś będzie zaśmiecał nasze osiedla i parki. Strażnika, który zainterweniuje, gdy ktoś zakłóca cisze nocną.

W tej kadencji nie raz i nie dwa pokazałam, że nie boję się podejmować trudnych, ale potrzebnych decyzji. Że nie boję się zmieniać i ulepszać. Nawet jeśli sama zmiana, jak wiemy, na początku jest trudna do zaakceptowania i powoduje napięcia. Wiem jednak, że nowa straż miejska – taka, która z powodzeniem działa już w innych dużych miastach – to jest to, na co zasługują i łodzianie. Bo mogą i powinni czuć się w naszym mieście bezpiecznie.

2 komentarze:

  1. Pod warunkiem, że STRAŻ nie bedzie będzie się CYKAŁA. Widzialem, też takie sytuacje, lecz tym razem razem obiecuję, ze przekażę taką sytuację Pani osobiście. Stanisław.

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobrze, obywatel podejdzie i poprosi o interwencję. W związku z niewłaściwym parkowaniem pod swoim blokiem dajmy na to. I jak ma to Strażnik załatwić bez mandatu? Zgoda. Może pouczyć tych parkujących (tak jak i ten zgłaszający mieszkańców tegoż bloku). Ale ile razy? Za którą interwencją ma zacząć pisać mandaty? Aż przyjdzie skarga, że jego działania są nieskuteczne? A co z tymi pijącymi? Przecież akurat oni są grzeczni! Nie zaczepiają, kapsli nie wyrzucają pod nogi. No i przecież oni są z tego osiedla. Tylko co na to inni mieszkańcy, np rodzice prowadzący swe pociechy do szkoły, którzy widzą, że tu i tam wciąż piją. Za parkowanie na trawnikach też nie piszmy mandatów. W końcu to, że ktoś zaparkuje bo nie było (na tyle blisko aby było dla niego wygodnie) miejsca nie zniszczy go zaraz. A, że takie ustawiczne parkowanie prowadzi do nieuchronnego niszczenia tejże zieleni... Łatwo powiedzieć trudno zrobić. Bez mandatów interwencje, o które poprosi mieszkaniec nie będą skuteczne (nie twierdze, że nigdy, ale zazwyczaj). No i co z tego, że pani Prezydent tak oficjalnie mówi? Pan Komendant (już prawie, że były) też tak oficjalnie mówił, ale w rzeczywistości tego wymagali naczelnicy, ciekawe kto wymagał od nich w takim razie? Sami z siebie robili na przekór swemu zwierzchnikowi? A tak na boku zupełnie. Bez radiowozu to ci Strażnicy za szybko nie podjadą do tych pijących, także czekam na skargi związane z jeszcze późniejszym przyjeżdżaniem na interwencje...

    OdpowiedzUsuń